Ufff.... Szósta rano. Piątek. Udało się wstać zgodnie z planem. Po wczorajszych “słabościach” nie ma żadnego śladu. Żadnego bólu nóg, mięśni, stawów... Jest za to adrenalina i endorfiny.
Blog
Ok. 6tej chyba już żaden z nas nie śpi. Pierwszy za sprzęt bierze się Krystian - uzupełnia płyn hamulcowy w układzie kiedy my jeszcze tkwimy w pozycji horyzontalnej...
To nie jest tekst dla finisherów Carpatia Divide - w znakomitej większości uczestników dużo bardziej doświadczonych i “wyjeżdżonych” ode mnie.
Oczywiście "każda pliszka swój ogonek chwali" ale przy układaniu trasy przywiązaliśmy szczególną wagę do wplecenia w jej przebieg najbardziej znanych miejscówek regionu.